23.01.2013 01:20
Było minęło...
Było minęło...
Sezon był i się skończył, bakcyl jednak
nie zdążył dobrze zasnąć raczej uciął sobie drzemke z
której się własnie przebudził.
Mamy koniec
listopada, temperatura lekko na plusie, środek tygodnia. Niebo
dzisiaj sie do mnie uśmiechnęło i pokazuje sie całe czyściutkie,
poranny wiatr przegonił mgłę i chmury, które towarzyszyły
mnie, mojej kobiecie i naszej małej kobietce przy śniadaniu.
Małą kobietkę podrzuciliśmy do przedszkola. Z dumą założyła
koszulkę z karykaturą VR na ducati, ponieważ obiecałem jej że po
przedszkolu pojeździ ze mną dookoła domu na motocyklu. Jak tylko
zobaczyła inne dzieci w przedszkolu z miejsca się chwaliła że
dzisiaj będzie ze mna jeździc.
Dużą kobietkę już sam
odwiozłem do pracy 15 km dalej i wtedy zobaczyłem pierwsze
promyki nadziei na krecenie przebiegu :D. Podniosła sie
całkowicie mgła, pomimo tego ze niebo ciagle bylo zachmurzone ona
zobaczyla mojego "rogala" na twarzy gdy mgła zniknela. Nie zadała
żadnego pytania, zna mnie zbyt dobrze już, żeby się pytac.
Zatrzymaliśmy się pod jej zakładem pracy, ostatnie kilka
słów, "miłego dnia kotku", "szybko minie", "do zobaczenia
po pracy" i buziak na dowidzenia.
Odjechałem zaledwie
kilkaset metrów i na moim telefonie pojawiła sie nowa
wiadomosc.
"Widziałam Twoją minę. Jedź ostrożnie prosze Cię
i odbierz mnie na moto po pracy :*"
Zaśmiałem się w głos do
samego siebie. Wróciłem do mojego miasteczka, na poranną
herbate i drugie śniadanie (duży facet jestem, dużo muszę jeść,
;D) do domu rodzinnego.
W czasie gdy uzupełniałem energie
straconą w nocy <diabeł> moja żonka juz rozgrzewała swoje
serduszko w pełnym słońcu.
Szybko wskoczyłem w kombi,
moja mamuśka popatrzyła na mnie z politowaniem i powiedziała "ty
to szalony jestes" (zeby nie powiedziec do syna Ty debilu ;)). Ja
sie tylko uśmiechnąłem, pocałowałem w czoło i powiedziałem że
wlece z kobietkami na późny obiad.
Uwielbiam ten
moment gdy zakładam kask, już wiem że za kilka chwil znajde sie
na drodze ...kask założony, zapiety... lewa rękawiczka, dobrze
dociśnieta,prawa rękawiczka... już serce przyśpieszyło tempo.
Wyjeżdżam na ulicę, jeszce powoli... oponki ciągle zimne,
trzeba dać im wiecej czasu na rozgrzanie niż latem. Moja ulica -
600 metrów prostej, czoła obu opon na pewno się rozgrzały.
Pierwszy zakret i przy lekkim pochyleniu moto jeszcze czuje sie
nieswojo. Kolejne kilka zakretow, wjezdzam na miasto. Jedno,
drugie rondo, kilka ostrzejszych zakrętów i odzsyskuje
pewność siebie.
Czas wyjechac z miasta i wbic sie na jakas
fajna droge, gdzie bedzie mozna "polatac". Oczywiście nie bedę
stał w korkach i przeciskam sie miedzy autami. Na pasach omijam 2
auta, dojezdżam do świateł, czerwone. Moj kierunek lewym pasem-
prosto, jakas baba chce sie przecisnac z prawego pasa i sytuacja
nie wyglada fajnie, ale co mi tam, z przeciwka nic nie jedzie
wiec omijam wszystkich pasem którym ruch leci w odwrotnym
kierunku. Pełen dumy że "szlachta w korkach nie stoi" ustawiam
sie an poczatku kolejki. Żółte - sprzęgło, jedynka-,
zielone. Puszczam sprzegło powoli, powoli ... i ciagniemy z gazu
na gume :D (jupikaej). Wiem że nie wazne co sie dzis stanie juz
jest pieknie, kilka set metrow prostej, rondo. Kolejne porcja
świateł, tym razem "zielona fala". Puszki poruszają sie strasznie
powolnie, wygląda to tak jakby ograniczenie predkosci wynosiło 20
km/h a nie 50 km/h.
Cóż moje tablice są bardzo słabo
widoczne wiec nie musze sie martwic i slalolem przy nieco
przekroczonej predkosci i strzałem ze sprzęgła raz po raz
poruszam sie miedzy autami. Już ostatnia prosta, dojeżdżam do
wyjazdowej drogi z miasta. A tam niespodzianka:).
Drogówka. Mieli jakiegoś delikfenta i na mnie tylko
popatrzyli podobnym wzrokiem co mama. Zdawało mi sie ze nawet
moglem odczytac z ruchu ich warg jakies słowo, cos jakby "co za
typ".
Odjechałem na bezpieczną odległość i dostałem nagłe
skurczu nadgarstka ;). Wartości na liczniku zaczęły szybciej
rosnąć aniżeli liczba osób "okradzionych" przez amber
gold. Nawet nei wiem kiedy wskoczyła mi "2" przed kolejnymi dwoma
cyframi.
Po kilku km takiej jazdy zblizylem sie do
kolejnego miasteczka, i choc jest ono bardzo małe dla własnego
bezpieczenstwa zbilem kilka biegów a predkosc spadla
ponizej 100 km/h. Ale tylko po to by za chwile wrocic do
poprawnej wartosci (tj powyzej 200 :D) gdy tylko miasteczko
zostało we wstecznym lusterku. Przejechałem nastepne kilometry ze
zmienna predkosc poniewaz droga zaczeła sie zawijac, co nie
ukrywam sprawiło mi jeszce wieksza radość.
Zjechałem z
głównej drogi i przez boczne, dużo bardziej węższe i kręte
wróciłem do domu. Tam nie stało się nic ciekawego poza
krowami które rolnik prowadził do obory z pola przez ulice
i na dźwiek motocykla, "zaminowały" mój tor przejazdu.
Dlatego ostatnie 5 km przejechałem bardzo spokojnie w obawie
przed niemiłymi pozostałościami na oponie.
Wróciłem
do domu, zameldowałem się mamie by była juz spokojna i poszedłem
doczyścić oponę. Nie zajęło mi to na całe szczęscie zbyt długo.
Spakowałem kask i kurke dla mojej pani i nadszedł czas by oderac
ja z pracy. Samochodem normalnie ten dystans robie w ok 12 minut,
na moto zajelo mi to 4 :D, a kolejne auta znikały w lusterkach i
przybierały rozmiary małych robaczków na drodze.
Strasznie sie ucieszyła gdy zobaczyła, że jestem z "żonką" a
nie sam autem. Wsiadła na plecy, załączyliśmy interkom i
usłyszałem w małych głośniczkach przyczepionych wewnątrz kasku
jej ciepły głos, pełen pozytywnych wibracji, pełen uczucia
"dziekuje, tęskniłam za tym żeby znów razem pojeździć,
ko..."
Zostawiłem kobietę razem ze swoją "małżonką" w domu
rodziców a sam pojechałem odebrać "moje 15 kg cukru" (tak
nazywam moją małą kobietkę) z przedszkola. Pojechałem po nią w
kurtce z moto i kaskiem na tylnim siedzeniu. Gdy tylko otworzyłem
drzwi zauważyła go i sie zapytała czy naprawdę pojeździmy.
Potwierdziłem to i rzuciła mi sie na szyje z okrzykiem "kochany
jesteś".
Komentarze : 5
Ja nie rozumiem... szczycisz się, że latasz ponad 2 paki i w ogóle jaki to z Ciebie kozak, a zaraz potem przeżywasz jaki to wspaniały mąż i ojciec. No raj po prostu, maczo jakich potrzeba. I nawet nie szkoda tej żony i dziecka, co będą płakały po tobie, bo przecież "winna była ta ślepa baba w puszce". Opamiętaj się, człowieku!
Ja to już nie nadążam za Tobą, ile Ty masz już tych kobit dookoła siebie :P
Łoł!! Tylko droga (publiczna), ponad dwie paki na budziku, "małżonka" i Ty. Ale z Ciebie jest prawdziwy bajker, a nie żaden leszczyniasty frajer... Szacun, men!
nie jeździj tak szybko , bo może się to źle skończyć
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (8)
- Emigranci (1)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (10)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)