Najnowsze komentarze
1995radzio do: po co to wszystko
motocykle to cos pieknego ja zacze...
"Kap, kap płyną łzy" - pewnie nies...
Zawsze uważam, że ciężko komentowa...
Opamiętany do: Było minęło...
Ja nie rozumiem... szczycisz się, ...
Ja to już nie nadążam za Tobą, ile...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>

23.01.2013 01:20

Było minęło...

Sezon był i się skończył, bakcyl jednak nie zdążył dobrze zasnąć

Było minęło...
Sezon był i się skończył, bakcyl jednak nie zdążył dobrze zasnąć raczej uciął sobie drzemke z której się własnie przebudził.
Mamy koniec listopada, temperatura lekko na plusie, środek tygodnia. Niebo dzisiaj sie do mnie uśmiechnęło i pokazuje sie całe czyściutkie, poranny wiatr przegonił mgłę i chmury, które towarzyszyły mnie, mojej kobiecie i naszej małej kobietce przy śniadaniu.
Małą kobietkę podrzuciliśmy do przedszkola. Z dumą założyła koszulkę z karykaturą VR na ducati, ponieważ obiecałem jej że po przedszkolu pojeździ ze mną dookoła domu na motocyklu. Jak tylko zobaczyła inne dzieci w przedszkolu z miejsca się chwaliła że dzisiaj będzie ze mna jeździc.
Dużą kobietkę już sam odwiozłem do pracy 15 km dalej i wtedy zobaczyłem pierwsze promyki nadziei na krecenie przebiegu :D. Podniosła sie całkowicie mgła, pomimo tego ze niebo ciagle bylo zachmurzone ona zobaczyla mojego "rogala" na twarzy gdy mgła zniknela. Nie zadała żadnego pytania, zna mnie zbyt dobrze już, żeby się pytac.
Zatrzymaliśmy się pod jej zakładem pracy, ostatnie kilka słów, "miłego dnia kotku", "szybko minie", "do zobaczenia po pracy" i buziak na dowidzenia.
Odjechałem zaledwie kilkaset metrów i na moim telefonie pojawiła sie nowa wiadomosc.
"Widziałam Twoją minę. Jedź ostrożnie prosze Cię i odbierz mnie na moto po pracy :*"
Zaśmiałem się w głos do samego siebie. Wróciłem do mojego miasteczka, na poranną herbate i drugie śniadanie (duży facet jestem, dużo muszę jeść, ;D) do domu rodzinnego.
W czasie gdy uzupełniałem energie straconą w nocy <diabeł> moja żonka juz rozgrzewała swoje serduszko w pełnym słońcu. 
Szybko wskoczyłem w kombi, moja mamuśka popatrzyła na mnie z politowaniem i powiedziała "ty to szalony jestes" (zeby nie powiedziec do syna Ty debilu ;)). Ja sie tylko uśmiechnąłem, pocałowałem w czoło i powiedziałem że wlece z kobietkami na późny obiad.
Uwielbiam ten moment gdy zakładam kask, już wiem że za kilka chwil znajde sie na drodze ...kask założony, zapiety... lewa rękawiczka, dobrze dociśnieta,prawa rękawiczka... już serce przyśpieszyło tempo.
Wyjeżdżam na ulicę, jeszce powoli... oponki ciągle zimne, trzeba dać im wiecej czasu na rozgrzanie niż latem. Moja ulica - 600 metrów prostej, czoła obu opon na pewno się rozgrzały. Pierwszy zakret i przy lekkim pochyleniu moto jeszcze czuje sie nieswojo. Kolejne kilka zakretow, wjezdzam na miasto. Jedno, drugie rondo, kilka ostrzejszych zakrętów i odzsyskuje pewność siebie.
Czas wyjechac z miasta i wbic sie na jakas fajna droge, gdzie bedzie mozna "polatac". Oczywiście nie bedę stał w korkach i przeciskam sie miedzy autami. Na pasach omijam 2 auta, dojezdżam do świateł, czerwone. Moj kierunek lewym pasem- prosto, jakas baba chce sie przecisnac z prawego pasa i sytuacja nie wyglada fajnie, ale co mi tam, z przeciwka nic nie jedzie wiec omijam wszystkich pasem którym ruch leci w odwrotnym kierunku. Pełen dumy że "szlachta w korkach nie stoi" ustawiam sie an poczatku kolejki. Żółte - sprzęgło, jedynka-, zielone. Puszczam sprzegło powoli, powoli ... i ciagniemy z gazu na gume :D (jupikaej). Wiem że nie wazne co sie dzis stanie juz jest pieknie, kilka set metrow prostej, rondo. Kolejne porcja świateł, tym razem "zielona fala". Puszki poruszają sie strasznie powolnie, wygląda to tak jakby ograniczenie predkosci wynosiło 20 km/h a nie 50 km/h.
Cóż moje tablice są bardzo słabo widoczne wiec nie musze sie martwic i slalolem przy nieco przekroczonej predkosci i strzałem ze sprzęgła raz po raz poruszam sie miedzy autami. Już ostatnia prosta, dojeżdżam do wyjazdowej drogi z miasta. A tam niespodzianka:). Drogówka. Mieli jakiegoś delikfenta i na mnie tylko popatrzyli podobnym wzrokiem co mama. Zdawało mi sie ze nawet moglem odczytac z ruchu ich warg jakies słowo, cos jakby "co za typ".
Odjechałem na bezpieczną odległość i dostałem nagłe skurczu nadgarstka ;). Wartości na liczniku zaczęły szybciej rosnąć aniżeli liczba osób "okradzionych" przez amber gold. Nawet nei wiem kiedy wskoczyła mi "2" przed kolejnymi dwoma cyframi.
Po kilku km takiej jazdy zblizylem sie do kolejnego miasteczka, i choc jest ono bardzo małe dla własnego bezpieczenstwa zbilem kilka biegów a predkosc spadla ponizej 100 km/h. Ale tylko po to by za chwile wrocic do poprawnej wartosci (tj powyzej 200 :D) gdy tylko miasteczko zostało we wstecznym lusterku. Przejechałem nastepne kilometry ze zmienna predkosc poniewaz droga zaczeła sie zawijac, co nie ukrywam sprawiło mi jeszce wieksza radość.
Zjechałem z głównej drogi i przez boczne, dużo bardziej węższe i kręte wróciłem do domu. Tam nie stało się nic ciekawego poza krowami które rolnik prowadził do obory z pola przez ulice i na dźwiek motocykla, "zaminowały" mój tor przejazdu. Dlatego ostatnie 5 km przejechałem bardzo spokojnie w obawie przed niemiłymi pozostałościami na oponie.
Wróciłem do domu, zameldowałem się mamie by była juz spokojna i poszedłem doczyścić oponę. Nie zajęło mi to na całe szczęscie zbyt długo. Spakowałem kask i kurke dla mojej pani i nadszedł czas by oderac ja z pracy. Samochodem normalnie ten dystans robie w ok 12 minut, na moto zajelo mi to 4 :D, a kolejne auta znikały w lusterkach i przybierały rozmiary małych robaczków na drodze.

Strasznie sie ucieszyła gdy zobaczyła, że jestem z "żonką" a nie sam autem. Wsiadła na plecy, załączyliśmy interkom i usłyszałem w małych głośniczkach przyczepionych wewnątrz kasku jej ciepły głos, pełen pozytywnych wibracji, pełen uczucia "dziekuje, tęskniłam za tym żeby znów razem pojeździć, ko..."
Zostawiłem kobietę razem ze swoją "małżonką" w domu rodziców a sam pojechałem odebrać "moje 15 kg cukru" (tak nazywam moją małą kobietkę) z przedszkola. Pojechałem po nią w kurtce z moto i kaskiem na tylnim siedzeniu. Gdy tylko otworzyłem drzwi zauważyła go i sie zapytała czy naprawdę pojeździmy. Potwierdziłem to i rzuciła mi sie na szyje z okrzykiem "kochany jesteś".

Komentarze : 5
2013-03-02 22:59:36 Opamiętany

Ja nie rozumiem... szczycisz się, że latasz ponad 2 paki i w ogóle jaki to z Ciebie kozak, a zaraz potem przeżywasz jaki to wspaniały mąż i ojciec. No raj po prostu, maczo jakich potrzeba. I nawet nie szkoda tej żony i dziecka, co będą płakały po tobie, bo przecież "winna była ta ślepa baba w puszce". Opamiętaj się, człowieku!

2013-02-28 11:59:53 road

Ja to już nie nadążam za Tobą, ile Ty masz już tych kobit dookoła siebie :P

2013-01-23 21:53:00 EasyXJRider

Łoł!! Tylko droga (publiczna), ponad dwie paki na budziku, "małżonka" i Ty. Ale z Ciebie jest prawdziwy bajker, a nie żaden leszczyniasty frajer... Szacun, men!

2013-01-23 20:46:42 flying Pole

ostrzeżenie od szatana ?? hehe
złego diabli nie biorą :)

2013-01-23 10:31:04 szatanPPP

nie jeździj tak szybko , bo może się to źle skończyć

  • Dodaj komentarz