25.07.2012 00:31
Wyprawa na mazury cz. II
Poniedziałek, 02.07.2012 godz ok 4.40. Dźwięk budzika,
coś czego tak wielu z nas „uwielbia”, tym razem
jednak budzik nie jest tak straszny jak zazwyczaj, ponieważ
przyśwituje nam myśl że nie ruszamy do pracy, a w podróż
na którą czekaliśmy od kilku tygodni.
Wyruszamy z
małym opóźnieniem, ponieważ dopiero ok 6.00. Kierunek
Gniezno. Droga została wyremontowana całkiem niedawno więc te
kilka rozgrzewkowych kilometrów zniknęły szybko i bez
jakiekolwiek problemu.
Dalej kierunek Toruń.
Pierwszy postój zrobiliśmy po ok 100 km kawałek za
Inowrocławiem, na przydrożnej stacji paliw. Rozprostowanie
nóg, uzupełnienie płynów i dalsza podróż.
Kolejny przystanek, już nieco dłuższy zrobiliśmy w Toruniu, a
właściwie na wyjeździe z Torunia. Śniadanko w Carrefour`ze na
Bielawach ok 9.00-9.30, zajęło nam około półgodziny, może
nawet godzinę. Zgodnie z zasadą żeby nigdzie się nie śpieszyć i
cieszyć się samą podróżą, a nie dopiero po dotarciu na
miejsce.
Po zrobieniu pierwszego
zdjęcia i zapełnieniu troszkę żołądków wróciliśmy
na drogę.
Kierujemy się na Brodnicę, wedle moich
oczekiwań trzeba było w tym miejscu uzupełnić płyny w baku. Nie
robiłem tego wcześniej, żeby sprawdzić czy pod dodatkowym
obciążeniem spalanie również będzie większe, ale zostałem
bardzo miło zaskoczony przez moją „żonkę” gdyż nie
miała zwiększonego zapotrzebowania na benzynę. Zaraz obok
stacji paliw był McDonald więc jakże można sobie było
odmówić ;).
Jedziemy dalej, tym razem
zatrzymujemy się zaraz po opuszczeniu Ostródy. Przydrożny
parking przy jeziorze i zaczynamy odczuwać, że cel podróży
już bliżej aniżeli dalej. Tutaj zdejmujemy kurtki i na
kilkanaście minut rozkładamy się na małym pomoście. Piękno
chwili psują niemieccy turyści :/ (nie żebym miał jakiś problem,
ale raczej nie pałam sympatią do nich). Kolejne fotki i pierwsza
mapa Warmii i Mazur. Ponownie ubieramy kombinezony i nawijamy
kolejne kilometry.
Następny przerwa w drodze, przerwa na obiad. Poszukujemy w
Olsztynie restauracji „Przystań”. Z przewodnika
Pascala wyczytaliśmy, że jest to bardzo ładna restauracja i warto
ją odwiedzić przejeżdżając przez Olsztyn. Niestety miejscowi
skierowali nas do innej restauracji nad innym jeziorem w
Olsztynie. Mój brzuch domagał się posiłku więc
stwierdziliśmy, że odpuścimy sobie dalsze poszukiwania i
zostaniemy. W tym miejscu podobnie jak podczas śniadania zeszło
nam sporo czasu.
Po całkiem smacznym obiadku ruszyliśmy w
kierunku Mrągowa.
Tu zatrzymaliśmy się na kilka minut na
tankowanie i oczyszczenie kasków z muszek. Po przejechaniu
ponad 350 kilometrów uzbierało się ich trochę. Po Zuzi
było widać zmęczenie oraz niedogodności spowodowane brakiem
komfortowej pozycji pasażera na gsxr-ze. Szczerze
mówiąc to podziwiam ją za to, że nie narzekała zbyt dużo
na ograniczoną przestrzeń z tyłu. Z Mrągowa dalsza część
podróży wiodła nas przez Kętrzyn w kierunku
Węgorzewa.
Na miejsce dotarliśmy ok godz 17.30 a
więc dość późno. Mieścina w której spaliśmy-
Trygort znajdowała się tuz przed Węgorzewem. Po odszukaniu
naszego noclegu, rozpakowaliśmy się a nasza gospodyni, Pani Ela,
w tym czasie przygotowała dla nas kolacyjkę. Zaraz po zjedzeniu
uderzyliśmy nad jezioro w pełni odetchnąć po podróży napić
się w końcu zimnego piwka na które oboje czekaliśmy cały
dzień.
Na koniec tego wpisu kilka
spostrzeżeń z pierwszego dnia podróży.
Po pierwsze
primo: Toruń, duże korki od rana, więc trzeba było się w wielu
miejscach przeciskać, duży plus za sygnalizacje świetlną z
zegarami które odmierzały czas do zmiany świateł.
Po drugie primo: Olsztyn- bardzo duże koleiny na głównej
drodze w mieście, część głównej drogi w remoncie.
Po trzecie primo - ultimo: gorąco polecam drogę z Węgorzewa do
Mrągowa J, super nowiutki asfalt dużo zakrętów a ruch
jakoś nie dał się we znaki. Droga z Mrągowa do Olsztyna w trakcie
modernizacji, bardzo dużo ciężkich maszyn, praca na pełnych
obrotach.
Czwartego primo już nie ma, czas już spać
więc dalsza część relacji w następnych dniach;)
Wyświetl większą mapę
Komentarze : 2
włąsnie wilczy szaniec ominelsimy, ale za to unkry an mamerkach zwiedzilismy, komary zyc nei dały
A Wilczy Szaniec odwiedziliście? :) Widzę, że trasa przebiegała tuż obok.
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (8)
- Emigranci (1)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (10)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)