10.04.2011 04:08
inspiracje
zainspirowany fragemntami tekstów które ostatnio znalazłem w necie i którymi się podzieliłem razem z wami, w mojej głowie narodził się pomysł żeby także sprobować opisać jedną z moich drogowych przygód. chciałbym tylko żebyście przmknęli troszkę oko na brak dużych liter, oraż pewne błedy ponieważ jest to pisane pod dużą ilością wrażeń.
Piątkowe popołudnie, dzień wolny od pracy, ponieważ miałem komisję lekarska, wracam do domu ok 17.40. Zanim jednak zobacze poraz kolejny progi mojego domu, wykrecam do znajomego, któremu zostalo zaledwie 20 minut pracy. Pytam go czy podpisuje sie pod petycja dotyczaca dzisiejszego szalenstwa na drodze, oczywiscie potwierdzil, przy okazji zwerbowalismy jeszcze jednego znajomka, tak wiec wszystko ustalone, 18.30 spotykamy sie w ustalonym miejscu.
VTR FIRESTORM 1997
VTR SP1 2001
R6 2009
Dwie v-łki, takiego spotkanie jeszce nei mielismy. Wiedzielismy jednak że w koncu ten dzień nadejdzie i nadszedł. Ludzie na dorgach będą nas słyszeć przynajmneij z odległości ok 1500m.
Przed wyjazdem na umówione miejsce, podczas ubierania się towarzyszy mi Macca Squad. Odkąd tylko zacząłem jeździć ta mużyka zawsze jest ze mną, na początek zazwyczaj kawałek "zapierdalam" bądź "3 dni" by pobudzić umysł i ciało, zaraz po niej "zwolnij- wersja ze zdjęciami z wypaków motocyklach- wszystko to żeby pobudzić wyobraźnie.
Ubrałem się, siadam na nią. Ona już wie co ans czeka
dzisiejszego wieczora, wie z kim jest umówiona na
spotkanie dlatego siedząc, pochylam się nad bakiem, masuję
"kręgosłup" z obu stron, prosząc jednocześnie by po raz kolejny
mnie nei zawiodła na drodze, żebyśmy wrócili do domu
w jednym, zdrowym kawałku, zarówno ja, jak i ona.
Póki co, jeszce nei może mi nic odpowiedzieć.
Przekręcam więc kluczyk, zapalają się kontrolki, oboje wiemy,
że nawet gdyby w tej chwili spadł deszcz i zamarzł na drodze to i
tak wyjedziemy, razem możemy dokonać naprawdę wiele. Siedze już
na niej w ten sam sposób jak nie raz to robiłem, jednak
czuje coś noweego, prawdopodobnie podniecienie wywolane tym, że w
końcu moja kochanka spotka na drodze koleżankę w
której bije to samo serce, identyczne dwa cylindry,
które na drodze zamieniaja sie w dwie komory serca,
pompujące krew pod cisnieniem znanym tylko nielicznym wybranym.
Dwa gaźniki pełnią funkcję przedsionków tego ogromnego
serca.
W końcu po ostatnich zdaniach wymienionych z
nią w ciszy piatkowego popołudnia, gdy dzieciaki po szkole
tocza ostatnie dysusje z rodzicami na temat wieczornego
wyjscia, wciskam magiczny przycisk od któego zaczyna się
cała zabawa.
Mija ułamek sekundy i słysze pierwszy
strzał z tłumików... miód na moje uszy, piekniejsze
aniżeli wyznanie miłości od kobiety za którą uganiasz się
sie od kilku miesiecy badz kilku lat. Chowam stopke, wycofuje
motocykl z podjazdu, otwierajac i zamykajac jednoczesnie
przepustnice, co daje efekt wystrzalu z naprwdej konkretej
petardy w sylwestra (szczerze mówiąc często zastanawiam
się, nad cierpliwościa moich sąsiadów, jak długo to zniosą
zanim zadzwonią po policje).
Mija kilka minut,
dojeżdżam na miejsce spotkania, chłopaki już czekają, zostaje
jedno pytanie, gdzie jedziemy?? NIklt nie ma pojęcia, wszyscy
zgadzamy sie an towmiast z pomyslem żę trzeba zawiajac sie z
naszego miasteczka najszybciej jak sie da. Opuszczamy
umówine miejsce, kierujemy sie w strone obwodnicy,
moja "burza, ognia: na przedziew, zaraz za nią SP1
niczym nei ustępująca, zarówno w osiągach jak i w
niesamowitym dźwięku silnika V, na samym końcu R6, brzmiąca przy
naszych niuńkach bardziej jak r125, na całe szczeście moc
jest porównywalna, a nawet troszkę większa, ale za to
umiejętnosći kierowcy troszkę mniejsze.
Przejeżdżamy obowdnice dośc spokojnie, zegary zbliżają się do
ok 200km/h ale nie przekraczaja tej granicy, wszyscy trzymamy się
w takim samym szyku, ja na przezie, zaraz za mna SP1 a an samym
końcu R6, kolejnośc zmienia sie dopiero krotko przed wjazdem an
austrade, zostaje an samym koncu. Dojeżdzamy do ogromnego ronda,
na ktorym konczy sie objazd miasta a zayczna piekna dwupasmowa
autostrada. Przed wjazdem na ronda, redukuje bieg an
pierwszy, w mojej głowie już narodzil sie pomysl by po zjeździe z
ronda wystrzelić światłęm w niebo. Tak też się stało. Na rondzie
kolejnośc była następująca, SP1, R6 i ja. Na Wjeździe na
autostrade, szarpnąłem manetką i kolega na yamaszce
mógł jedynie podziwiac jak walcze by utrzymać balans. W
końcu padam an dwa koła. Jestem w pełni przygotowany na mijanie
aut z jakiejkolwiej strony, czy z lewek, czy z prawej, czy -jak
to lubie najbardziej robic- wciskac sie miedzy dwa auta jadace na
obu pasach. Chłopaki jednak nei preferują ąz tak ostrej jazdy. W
miarę dość spokojnie docieramy do zjazdu z austrady i wbijamy sie
na miasto, an ktorym nasze maszynki maja jeszcze barzeij znaczaca
przewage. W korku mijamy dziesiatki aut, strzelajac co kilka
sekund z tlumikow, zeby kierowcy aut sie spojrzeli w lusterko, a
nie na przechodza e obok trzesace miesem 18-latki.
Po
przebiciu się przez miasto docieramy do McDonalda, i
zdajemy sobie sprawe że pomimo tego iż zaczęło się robić
nieco chłodniej nasza wyprawa dobiero sie zaczyna
Komentarze : 6
fajnie się czytało chciałbym to przeszyć i może to przeżyje na suzuki rg 125 dajnie czekam na kolejne
pozdrowienia .
iweo rg
jakoś nie rusza mnie twój komentarz, nie jestem agencją towarzyską, nie będe się starał dogodzić wszystkim :D
Oj nie czepiaj się iweo, jest ok : ) Pozdrawiam, fajnie się czyta takie wpisy, wiedząc, że już niedługo będzie można doświadczyć tego samego ]:-> no dobra może z nieco mniejszą predkością (póki co)
To, że pisane "pod dużą ilością wrażeń" nie znaczy, że nie autor nie może przeczytać swojego wpisu po skończeniu. A jeśli nie może, to tym bardziej ja nie mogę.
Zgadzam się z kolegą, klimatyczny tekst ;) Pozdrawiam i lecisz do moich ulubionych..
o2o !
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (8)
- Emigranci (1)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (10)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)