Najnowsze komentarze
1995radzio do: po co to wszystko
motocykle to cos pieknego ja zacze...
"Kap, kap płyną łzy" - pewnie nies...
Zawsze uważam, że ciężko komentowa...
Opamiętany do: Było minęło...
Ja nie rozumiem... szczycisz się, ...
Ja to już nie nadążam za Tobą, ile...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>

10.04.2011 02:47

kwietniowy wieczór

kwietniowy wieczór, właściwie już noc, dokłądnie 1.06...

Kwietniowy wieczór, właściwie już noc, dokłądnie 1.06, postanowiłem dodać kolejny wpis.

Jest sobota, pracę zacżąłem ok 9 rano, wróciłem do domu  krótko przed 20. Znajomy, a właściwie bardzo dobry kumpel, odezwał się na gg, żebym wleciał do niego bo "najlepsza z dam" czeka na mnie u niego. Odpowiedziałem, że nie prędzej niż za godzine będe gotów, odpisał, żę do tego czasu pięknie się schłodzi.

Tak więc trzeba dotrzymać słowa i odwiedzić znajomych.  
Czas w ich gronie minął, jak zawsze niesłychanie szybko i sympatycznie. Po powrocie do domu z niepełnoletnią (czyt. 200 ml) koleżanką wróciłem do domu i wprowadzam w życie to o czym myślałem od kilku, a właściwie kilkunastu dni, mianowicie krótką relację z urlopu w Polsce. 

Wyleciałem z Duplina w czwartek ok 17, już na lotnisku było widać które kobietki lecą w tym samym kierunku (polki naprawdę wyróżniają się w tłumie). Po lądowaniu w Pyrzowicach, 30 km od Katowic, do miasta dostałem się autobusem. Kiedy wysiadłem na dworcu, było widać że na 100 procent wylądowałem w Polsce. Taryfiarze cwaniaczki, jednemu niestety dałem się porobić (oby Ci się przydały te pieniądze, nieuczciwie zarobione na mnie pospolita mendo, szmato obłudna. śmieciu idący na łatwizne... mógłbym tu jeszcze wrzucać kilka dobrych linijek, ale nei ma to sensu, nie jest to miejsce ani czas odpowiedni). Na dworcu znalazłem się ok 21.30, więc odwiedziłem jeszcze mamę znajomego, dla której miałem małą przesyłke. Wróciłem od niej, ok 23.30, do pociągu do Poznania została mi jeszcze godzina, przeczekałem ją na dworcu, obserwując nocne życie w miejscu publicznym dużego miasta. Zaledwie kilka minut po powrocie na stację pkp podszedł do mnie jakiś prawdopodobnie bezdomny pijak prosząc o jakieś drobne.

Gdy zmieniłem miejsce z hali dworca głównego na  peron, spotkałem kilku studentów obcokrajowców, a zaledwie kilka mnut później, na peron wtoczył się ( bo trudno byłoby to nazwać wejściem) koleś ok 35 lat z teczką na ramienu. Usiadł, a właściwie upadł na ławki wtaczjąc się później do tego samego pociągu co ja.

W miejscowości w której mieszkam znalazłem się dopiero o 8.30, tak, więc całą cholerną noc spędziłęm w pociągu.

Piątkowa noc minęła jak każdy pierwszy dzień urlopu, w gronie znajomych oraz procentów. Sobota natomiast  dużo batdziej spokojnie. Moi rodzice obchodzili rocznice ślubu. Zaprosili więc swoje rodzeńśtwo i w skromnym gronie wypiliśmy kilkukrotnie ich zdrowie, życząc kolejnych lat w szczęśliwym pożyciu małżeńśkim. 

Co do reszty tej historii dopowiem później albowiem, pod wpływem wyobraźni pobudzonej wczorajszą jazdą oraz dzisiejszymi procentami nabieram nieco innej weny:)

 

 

Komentarze : 2
2011-04-10 22:59:26 flying Pole

ov mn
dobranoc :D

2011-04-10 13:01:38 ov mn

Dobrze, że takie krótkie, bo prawie zasnąłem.

  • Dodaj komentarz