27.12.2011 05:03
Jesteś lekiem na całe zło
30 minut po północy, budze się, na poczatku sam nie
wiem dlaczego, dowiaduje sie po kilku minutach kiedy dostaje sms
od ukochanej kobiety tymczasowo znajdujacej sie 2000 km ode
mnie.
Leże rozmyślając o niej, o tym że mnie też
przydałoby się odreagować mały zgrzyt między nami.
Rozum odradza jazdę pod wpływem jakichkolwiek emocji. Emocje
jednak wzięły górę.
Wychodze więc z łóżka, włączam komputer i zaledwie na
kilka procent powyżej całkowitego wyciszenia włączam muzykę
nastrajającą mnie doskonale do jazdy- Macce Squad.
Wyciągam z szafy ocieplacze, długie skarpety, kominiarke oraz
koszulkę którą zakładam tylko i wyłącznie do jazdy. Cała
czarna, z przodu ma wypisane prędkości od 80 km/h do 220 km/h i
przy każdej tytuł jednej z pieśni kościelnej. Przy 220 km/h
widnieje "Anielski orszak niech Twą dusze przyjmie..." pieśń
pogrzebowa. Przyszedł czas by założyć skórę, wchodzi jak
zawsze, lekko ciasno. Wychodze z domu, spinam kurtkę ze
spodniami, zakładam kask i poprawiam kominiarkę pod nim, zapinam
zamek od kurtki i spoglądam w kierunku mojej kochanki (Gsxr 1000
K8, ponieważ żonka została w domu i czeka na nasz kolejny
wspólny urlop) a ona spogląda swoim jednym oczkiem w moim
kierunku.
Kask... rękawice...
Wkładam kluczyk w stacyjkę, przekręcam w prawo robiac to delikatniej aniżeli ściągając z kobiety bieliznę zębami. Światło reflektora uderza w mur przede mną, wskazówka obrotomierza odkręca się w pełnym zakresie ruchu i jak nigdy przedtem zatrzymuje sie gdzieś pomiędzy dwunastoma i trzynastoma tysiącami. Zupełnie tak jakby chciała mi dać znać że tej nocy właśnie tak chce jeździć, że ona tego chce, chce mi dać całą siebie, całą moc jaką ma do zaoferowania. Wsłuchuje się jeszcze tylko w rozgrzewającą się pompę paliwa (uwielbiam ten dźwięk- to tak jakby kobieta przytuliła się do Ciebie i szepnęłą CI kilka rozgrzewających słów do ucha), łapię za sprzęgło a prawy kciuk spoczywający juz od kilkunastu sekund na przycisku startuje silnik. W tym jednym momencie, gdy tylko do mych uszu dociera pierwszy dźwięk z obu wydechów, na mojej twarzy pojawia się malutki uśmieszek...
999 powodów do radości
185 przyczyn by w niecale 3
sekundy znaleźć się w innym świecie z którego nie będzie
chciało się wracać
Wyprowadzam moją piękność z podjazdu.
Jesteśmy jeszcze na
osiedlowej drodze, pierwszy prawy zakręt kolejny lewy zaledwie po
30 metrach, wyjazd z osiedla, na skrzyżowaniu w prawo w miasto,
zarówno opony jak i silnik jeszcze sie nie rozgrzały,
trzeba więc zrobić chociaż kilka spokojnych zakrętów po
moim małym miasteczku zanim wyskoczymy na droge.
Pierwsza w nocy a tu jakiś szaleniec na motorze jeździ - myśla
ludzie stojący przed wejściem na impreze, jednak gdy mijam ich
powoli rozpoznają motocykl i wiedzą że pomimo tego że jest sobota
wieczór w dupie mam impreze, dla mnie życie to motocykl i
każda chwila na nim spędzona. Za kilka minut po zawróceniu
na rondzie usytowanym na końcu miasta mijam ich poraz drugi, tym
razem podpuszczony gestami ludzi stojących na ulicy już nie na
dwóch a na jednym kole. Ciągne tak przez kilkadziesiąt
metrów i spadam spowrotem na dwa koła.
Po
zaledwie ok 700 metrach jestem już na wyjeździe z miasta, przede
mną kolejne 300 metrów prostej, więc nie pozostaje mi nic
innego jak wykorzystać znak dany wcześniej i zacząć
odkręcać.
drugi bieg, 13 tys, kontrolka sygnalizująca
zmiane biegu,
trzeci bieg, to samo,
czwarty,
piąty
i już mam grubo ponac 200,
pierwszy lewy łuk, znam tą drogę doskonale, zaczynam zwalniać i
przenosić ciężar ciała na lewą stronę, licznik wskazuje 167 km/h
w ciągu dnia można wejść w ten zakręt szybciej, ale mamy
noc. Szczyt, 180 kolano ok 15 cm nad asfaltem, ona już poczuła że
dzisiaj jest jeden z tych wieczorów kiedy nic nas nie
zatrzyma. 3 km prostej ze wzniesieniami, no to bomba. Mój
mózg już wyprodukował pierwszą dawkę endorfin, na pewno
nie ostatnia, jazda się dopiero zaczęła a bak mamy pełen. Mijam
przydrożny zajazd gdy odczyt licznika zatrzymał sie na 299 i za
żadną cholere nie chce iść dalej, 20 metrów dalej
fotoradar- całe szczęście że łapie mnie tylko z przodu :) panowie
na komendzie będą sie cieszyc z pamiątki. Kolejne ok 150
metrów i jeden z moich ulubionych łuków, lewy
pierwszy z ośmiu na tej cudownej drodze. Prędkość już
dostosowana, 180 na wejściu niemalże 200 na szczycie, pełne
skupienie, czas na radość i zadowolenie z siebie będzie po
powrocie do domu, juz tylko 10 cm dzieli moje kolano od ziemi.
Emocje towarzyszące są nie do opisania, czuję sie jak na torze,
nikogo na drodze, jezdnia jest oświetlona jedynie moim
reflktorem.
Kolejny prawy łuk, niezwykle delikatny
nietrzeba nawet specjalnie zwalniać po wyjściu z wcześniejszego.
200 metrów prostej i znów lewy, ten jest jeszcze
delikatniejszy, w pełni schowany za owiewką, nie wyciągam nawet
kolana, nie przenosze ciężaru ciała, prędkość 230 i wyobrażanie
sobie toru jazdy na nadchodzcym prawym. Ten jest juz o wiele
bardziej ostry, ale dzieki temu ze droga szeroka a łuk
wyprofilowany prędkościomierz wskazuje stosunkowo zadowalającą
predkość. Schodze coraz niżej, szczyt a moje kolano
znów nie dotknęlo asfaltu ale to tylko dlatego że z
niewiadomyc przyczyn odczuwam mały dyskomfort w prawych
łukach.
Następny już zaledwie 50 metrów
przede mną, tym razem pójdą iskry ze ślizgacza. Już jestem
na łuku, składam sie, na siedzeniu juz tylko został prawy
pośladek, czuje jak kolano wisi coraz niżej, juz prawie....
tak.... juz... nocna droga za mną została rozjaśniona. W tym
momencie poziom hormonu szczęścia podniósł się
znacznie.
Jednak to nie koniec, już czeka mnie prawy
winkiel, (cholera uwielbiam tą droge) jest podobnie wyprofilowany
jak poprzedni, zmotywowany tym że przed chwilą przytarłem lewe
kolanko próbuje teraz zrobic to samo na prawym... i udaje
sie... czuje sie maksymalnie zrelaksowany juz w tym momencie.
Przede mną zjazd ze wzniesienia i ostatni lewy a zaraz po nim
prawy na którym zmienimy kierunek jazdy i skierujemy sie
na autostrade. Oba łykam z dziecinną łatwościa aczkolwiek bez
olewania ich i zachowując maksymalną ostrożność.
Po skręceniu na droge dojazdowa do austrady zapaliła sie
kontrolka rezerwy i uderzyła mnie myśl jakim cudem, przeciez
powinien być pełny. Powinien, ale nie jest przeciez ostatni
raz tankowalem 3 dni temu a popołudniowe rundki po mieście i
dojazdy do pracy też pochłaniają przecież paliwo. Cóż
trasa sie skróci zdecydowanie.
Trzeba cieszyc sie tym
co zostało w baku, dojazd do autostrady, jeden lewy winkiel, tu
już droga ciasna i wiodąca troszke przez las, wiec żeby obroty
trzymać na tak wysokim poziomie trzeba zredukować bieg. Kolejny
prawy, słysze wewnętrzny głos mojej kochanki że chce żebym
troszke uważał bo jedziemy przez las. Zwolniłem więc, a ona miała
racje kilkaset metrów dalej przez drgę przechodziły sarny.
Tylko dlatego że jej posłuchałem miałem wystarczająco dużo czasu
by zwolnić i pozwolić im przejść do końca.
Gdy
ostatnia z nich przekroczyła drogę, jedyneczka, dwójeczka,
sprzęgło :) whellie i uśmiech pod kaskiem zaczął się poszerzać.
Jeszcze tylko jedna szykana przede mną i 2 km prostej i
autostrada. Szykana zaczyna się od lewusa, prędkość znacznie
spadła a przy wyjściu na prosta nie musiałem używać sprzęgłą by
mój reflektor zamiast drogi zaczął oświetlać niebo (moja
prywatna stadnina dała mi kolejny powód do radośći).
Wjazd na autostrade, kilka km prostej trzypasmowej drogi...
wymarzone lekarstwo...najlepsze lekarstwo...
nawet nie wiem
kiedy a mój licznik zatrzymał sie wskazując 299 km/h,
jakże pięknie wygladają światła latarni mijane z tą prędkością,
niemalże jak fajerwerki w sylwestrową noc. Brakuje jedynie
ogłuszającego wybuchu od czasu do czasu. Kilkanaście km z tą
prędkością minęly niezwykle szybko, do domu zostało juz jedynie 2
km prostej po obwodnicy łączącej moją mieścine z autostradą.
Tutaj też z moją Gienią jeszcze troche sie pobawiliśmy, tylko po
to żeby przez miasto przejechać już zupełnie spokojnie.
Wróciłem bezpiecznie z tej przejażdżki, trzeba za
to podziękować Aniołowi Stróżowi.
Na twarzy zagościł
uśmiech a w sercu i duszy lekki relaks. Położyłem się do
łóżka i zanim zasnąłem dostałem drugiego sms od Mojej
Wybranki byśmy się już niekłócili i że nie może się
doczekać aby wpaść w moje ramiona, że odlicza dni kiedy
znów się zobaczymy a zostało ich juz tylko 3....
Komentarze : 28
ianondfni
czytaj uważnie, to tylko opowiadanie
Harrry
dzieki, widze że któs uważnie czyta
Warsawman i azin
jak macie zamair się kłócić to gdzie indziej prosze
Warsawman dobrze prawi.
azin
Cypisek, dobra, jesteś extra, zapie*dalasz 299 na patelniach, zajeżdżasz silniki, bo kręcisz mocniej, niż na motogp (myślę, że to po prostu przez to, że to motocykl przebieg 10 tyś km z Niemiec,ebezwypadkowy 4x4). Pomyśl o innych dzieciak.
Ja nie jestem tak ostry w ocenie tego tekstu.
Fajnie napisany; jest deklaracja, że to tylko sen, więc gdzie ma być jak nie w głowie.
Właśnie poczytuję "126 dni na kanapie" i trochu żałko. Pojeździć by się chciało,a tu ni ch...a. Jeszcze żeby śnieg był ( narty!), albo marcowe słoneczko ( MOTONG!!), a tu takie szare to wszystko i bez wyrazu, mży bez końca.
Nic to, jeszcze parę tygodni i odpalamy.
a majtki też masz jakieś które zakładasz tylko i wyłącznie do jazdy ? fajnie jest sobie czasami poszaleć ale czy trzeba tym tak szpanować ? A;e jestem pewny że połowa tych kozackich tekstów ma miejsce TYLKO I WYŁĄCZNIE w twojej głowie . Ale pozdro 600 jesteś moim Mentorem
Azin z Bazin -
Cóż innego mogłeś odpisać, przecież nie jesteś skomplikowany. Łatwo cię sprowokować, czyli można tobą dowolnie manipulować.
Po co się kreujesz na macho, jak dupsko wystawiasz do łojenia?
Warsawman, z każdym kolejnym komentarzem coraz bardziej się pogrążasz i coraz bardziej mnie rozśmieszasz. Wyobraź sobie, że w sypialni nie mam problemów ze swoją kobietą, ale skoro podałeś taki przykład, to zapewne Ty masz, cóż przykro mi, że sikasz po 2 włożeniach, ale tak jak sam napisałeś, z czasem się nauczysz. Kolejna sprawa, to leszczem możesz być Ty, bo to nie ja muszę wchodzić na internet i fisiować jaki to ja nie jestem mądry, i bawić się w wujka dobra rada, bo tylko tutaj ktokolwiek czyta to co masz do powiedzenia, ponieważ w realnym świecie nie masz kolegów, i nikt nie chce Cię słuchać. Szkoda mi Cie troche, ale cóż, każdy jest kowalem swojego losu.
Azian - Nie jeżdzę cb500 tylko Suzuki 1000 k5 razem z Tobą ... I uważaj żebym Cię kiedyś nie zostawił jak będziesz stras na ulicach wyładowywac ! Postanowienie przyjęte , czyli sezon przelatamy bezpiecznie . A silniki zajechaleś dlatego że ciągłeś do odcinki !!!
Azin -
Ludzie czytają co piszesz, oglądają zamieszczone na twoim blogu zdjęcia i widzą -bez urazy- leszczyka, co struga doświadczonego kolesia. Deklaracje "jestem super i ze stali, ci co mnie znają to wiedzą" to kitucha, widać z daleka.
Przyznaj się, ćwiczysz przed lustrem?
Are you talking to me?
Anzin - teraz będzie bolało, ale sam się wystawiasz...
Kobieta ( nic do niej nie mam, respect dla Twojej Jedynej) to cię wku...wia jak ci nie daje, czy jak mówi że skończyłeś za szybko?
Bo zapamiętaj rzecz nie w tym, żeby szybko do mety dojechać, tylko jak najdłużej cieszyć się jazdą , w dodatku bez dziury w gumie. No i techniczna perfekcja też jest ważna, ale tego w jeden sezon się nie nauczysz ;)
Warsw man, po pierwsze nie mów mi co mam robić, bo rozładowywać emocje będę tak, jak mi na to przyjdzie ochota. Bardzo wiele BYŁO przedemną do nauki, ciągle jest sporo, ale wiele już umiem. Tak ludzie są upośledzeni, nie potrafią jeździć, i nie chodzi tu o to, że nie są rajdowcami, ale o to, że nie patrzą na znaki, jadą na 2 pasmowej jezdni, lewym pasem 50 km/h, i tym podobne. 2 silniki zatarte jeżeli chodzi o ścisłość, i zatarte ponieważ mam bardzo agresywny styl jazdy, i tego nie wytrzymały, trudno, kupiłem mocniejszy motocykl, i mam nadzieję, że on to wytrzyma. Kolejna sprawa, to że nie chciałbym, żeby mnie odwiedzali na cmentarzu, to nie jest jednoznaczne z tym, że przestane jeździć tak jak jeźdżę, nie śpieszy mi się na drugą stronę, ale jeżeli przyjdzie mój czas, to trudno, żyłem tak jak chciałem, jestem szczęśliwy. Kiedyś całe moje życie toczyło się wokół motocykli, teraz jest jeszcze ona, zależy mi na niej, i nie chciałym jej zostawić, ale to nie jest moja żona, nie mamy kredytu i dziecka, więc nie będę się ograniczać. W dniu wszystkich świętych, zapierdalanie na moto, to już przesada, bynajmniej dla mnie, nie jestem przesądny, ale w tym dniu jeździ tylu niedzielnych kierowców, że ryzyko wypadku wzrasta kilkunastukrotnie. Więc z tą jazdą walcem po mnie to niebardzo Ci wyszło, jedyne co Ci wyszło to zrobienie z siebie idioty, podczas próby pokazania, że jesteś mądrzejszy niż to faktycznie ma miejsce :)
Drogi aniele stróżu, jeżeli tak bardzo chcesz się przekonać czy faktycznie jestem tylko internetowym napinaczem, podaj datę, godzine i miejsce spotkania w Gdańsku. Tak kupiłem litra, widzę, że zazdrość Cię zżera :( Też Cię kiedyś będzie stać :) Jeżeli chodzi o wyścigi, to w tym sezonie conajmniej 3 razy pojadę do poznania na tor. To, że Ty rozpierdoliłeś się swoją CB500 kiedy podczas jazdy nią czułeś zapas mocy, to nie znaczy, że ja też muszę mieć wypadek. Tak, mam zamiar przeżyć go do końca, a Ty?
Azin - Z Ciebie to kurwa taki motocyklista jak z koziej dupy pizda ... jesteś napinaczem , pozerem . Chwalisz się że kupiłeś litra ... Jak bys latał nim z wyścigach . Ciekawe tylko kiedy się rozpier*** nim . Przyszły sezon masz zamiar przeżyć do końca ?
<---azin
tak czytając Twoje wypowiedzi to wychodzi z Ciebie taki stereotyp motocyklisty jaki pokutuje w naszym społeczeństwie,głośny,wulgarny i prostacki oraz bez wyobrażni na drodze i poza nia..
mam nadzieje ze to tylko taka "napinka"na forum:))LWG
Sorry Azin, że jadę po tobie walcem, ale sam się wystawiasz:
"krążąc pomiędzy grobami widząc tych wszystkich ludzi, pomyślałem, że bardzo bym nie chciał, aby w przyszłe święto zmarłych mojej rodzinie przyszło odwiedzać mnie, jeszcze do niedawna byłem na to obojętny, ale w moim życiu pojawiła się osoba, która pokazuje mi, że warto żyć dla czegoś więcej niż tylko motocykle"
""wywnioskowałem, że musi ładnie zapie.... i pierwsza myśl po tym to "Kur.., zwolnij, przecież nie chcesz żeby to święto było Twoim" i to tyczy się wszystkich motocyklistów, jeździjcie tak, żeby było nas więcej, a nie mniej.""
To twoje słowa Azin wujku dobra rada, twoje słowa.
http://azin.riderblog.pl/I_znow_jesiennie_czyli_o_wszystkim_po_trochu_,b2441.html
Super.
Azin - Jak cię kobieta wnerwi, to wsiadasz na gsx-a i zapodajesz przed siebie. A żeby emocje szybciej zeszły, to i przypieprzysz pieszemu w michę.
No i mamy przepis na życie.
Kup sobie kilo ryżu i przekładaj z miseczki do miseczki. Albo kobiecie przyłóż z otwartej i nie strasz na ulicach.
I nie bluzgaj w kolejnym poście, bo na mnie to wrażenia nie robi.
Azin chłopie, może pamiętasz, kto nie tak dawno to napisał?:
"Myślałem, że potrafię już jeździć na motocyklu, jednak okazało się, że znam tylko podstawy, i bardzo wiele nauki było przedemną".
albo:
"nigdy w życiu bym nie powiedział, że ludzie są tak upośledzeni, jeżeli chodzi o jazdę"
Podpowiedź:
http://azin.riderblog.pl/Zmiany_ktore_zaszly_w_moim_zyciu,b1718.html
No i już wiemy, dlaczego silnik zatarty ;))
O kurwa, jakbym sam odpisał swoje przeżycia, z tym, że moto inne, bo gsx-r 1000 K5. Za każdym razem jak kobieta mnie wkurwi, to zawsze wsiadam na moto, i zapierdalam przed siebie, wracam wyluzowany i mam wyjebane, całe wkurwienie schodzi odrazu. A co do wujków dobra rada, weźcie kurwa stwórzcie sobie wszyscy forum, i tam udzielajcie sobie swoich zjebanych mądrości, bo nie mogę już tego czytać, a co by było gdyby, a jak byś się czuł gdyby, mogłeś zginąć, przy tej prędkości to... no kurwa, facet nie jest głupi, jeździ motocyklem kupe czasu, i zna ryzyko. Idźcie się mądrować gdzie indziej.
Jestem pod wrażeniem.
A sen, jak jesteś warzywem , leżysz całymi dniami bez czucia i jedyne co możesz zrobić to rozpamiętywać sekundę po sekundzie ostatnią jazdę też miałeś?
Na szczęście to tylko sen.
Wiele razy mnie kusiło, aby odkręcić manetkę i "beyond 299". Ale za każdym razem odzywała się tęsknota
za nurkowaniem w ukochanej Chorwacji,
za nartami i czarną trasą na Steinplatte,
za córką, którą zaraziłem motocyklami.
Życie jest piękne.
Adrenalina ma wiele smaków.
Rzecz w tym, aby umieć je odróżnić od zgniłego zapachu niepotrzebnego ryzyka i głupiej brawury.
Moje kobiety (żona i córeczka) są 1200 km ode mnie więc wiem jak to jest. Tylko moto brakuje. Ale z czasem pójdę do bilskole i ogarnę jakiegoś sprzęta. Swoją drogą miło sie czytało.
Od ciebie opowiadanie, u mnie, bo mieszkam na peryferiach miasta, przy jednej z najlepszych winklownic w okolicy, jest to normalką. Ile razy ktoś mnie awaryjnie wyprzedził, mając dobre 100 km/h więcej, przy tym strasząc i mnie i siebie. Jak to jest opowiadanie, to na prawdziwych faktach. To opowiadanie pokazuje, jak ludzie giną przez innych. Dla tego też taka interpretacja.
@ niewiemcowymyśleć
Nie wiem czy doczytałeś,ale to tylko opowiadanie. Gratulacje dla autora za umiejętność pisania i zaciekawienia czytelnika.
Gdyby w życiu realnym także było tak pięknie i łatwo...
niewiemcowymyśleć
nie czuje sie nieodpowiedzialnym kretynem, wiem gdzie moge odkręcić a gdzie trzeba odpuścić, a po drugie nie masz sie co bać myśle że na drodze sie nie spotkamy, po trzecie to tylko opowiadanie
Ależ mi chodzi o ten sam pas. Wtedy ktoś taki przy*ierdala mi w dupe, samemu niewiedząc kiedy i jak, wtedy też są 2 zgony na miejscu. I nie ma opcji, żeby ktoś przeżył. Różnica tylko 120-140 km/h to tak jak by pójść na czołówę. Autor jest nieodpowiedzialnym kretynem. Skręcający rowerzysta, awaria auta, przechodzący ktoś na nieoznakowanym miejscu. Współczynnik zagrożenia jest krytycznie wysoki. Gra w Rosyjską Ruletkę, kosztem kogoś innego. Noc, to pustka, na którą TRZEBA bardziej uważać niż w dzień na puszki czy rowerzystów.
niewiemcowymyśleć
co wtedy?? po pierwsze to tylko opowiadanie a po drugie ja się trzymam swojego pasa ;)
I pomyśl sobie, że jadę na motocyklu na jednym z tych winkli moje piękne i soczyste 60 km/h. CO wtedy? Lubię urządzać sobie taki cruising.
Świetne
dobrze napisane, mam podobnie tylko na razie nie co wolniej!!!lewa bracie
Od samego czytania banan na twarzy, świetnie piszesz.
Szerokości.
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (8)
- Emigranci (1)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (10)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)