16.01.2011 19:24
"...piątka z Aniołem Stróżem..."
Uderzenie w auto, lot, gleba...
Leże na plecach,
otwieram oczy i widze, jeden gościu trzyma mi nogi, kobietka lewą
rękę, druga kobietka prawą rękę, jeszcze któs tzyma mi
głowe na kolanach. Wszyscy mocno trzymają, bym się nie ruszał,
ale nie mogę, musze zrobic szybkie rozpoznanie sytuacji...
Prawa ręka- rusza się, nie boli znaczy jest ok
Lewą
ręka- rusza się, ale ruchy są ograniczone, nie mogę sztywno jej
utrzymać, ból jak cholera znaczy zlamana
Głowa- rusza
się, nie ma żadnego bólu znaczy jest dobrze
Teraz
najważniejsze- nogi- cholerny, przerażający ból w plecach-
lewa noga-rusza sie, prawa- rusza sie, i już w głowie tylkodwie
myśli:
jest dobrze, bedziemy dalej jeździć, a druga
gdzie jest żona??
Widze ją, stoi na baku biedaczka,
zaraz koło auta, niestety niemoge sie przyjrzec, bo gdy tylko
chce przekrecic głowe, zaraz siłą mi ją odkręcają, żebym prosto
trzymał.
Cóż więc robić, trzeba teraz czekać na
policje i karetke oraz powiadomic znajomych z ktorymi mieszkam ze
na kolacje niewroce. Kobieta, która trzymała moją prawą
ręke puściłą ją i pomogła mi ściągnać rekawice. Wyciagnąłem
telefon z kieszeni, włożyłem słuchawke do ucha i zastanawiam się
kilka minut, czy zadzwonić, czy nie. Po dłuższej chwili
stwierdziłem że i tak się dowiedzą, więc wybieram numer. Dzwonię.
Rozmawiam głosem zupełnie spokojnym, jakby nic sie nie stało,
nawet lekko z uśmiechem, żeby jej nie martwic.
- Cześć
Paulo, co robisz??
- Nic, właśnie się wykąpałam po pracy.
- Słuchaj, mogłabyś wsiąść w samochód jak już się
ogarniesz i wyjechać z domu w strone lidla? Bo ja troche mało
mobilny jestem, a potrzebowałbym Twojej pomocy.
- No
ok, a co się stało??
- Nic, tylko trochę nie za bardzo
mobilny jestem.
- To będe za jakieś 10 minut, pa.
W trakcie tego czasu, zdążyła przyjechać policja i nawet się znalazła pielęgniarka w jednym z aut. Zadali mi w tym czasie kilkanascie razy pytanie jak sie czuje i czy wszystko w porzadku?? Mowie im ze tak, ze jedynie reke złamałem, ale w głowie myśl jak do cholery w porządku, jak motocykl do góry kołami, cały poobijany, jak do cholery w porządku??
Minęło kilkanaści minut, przyjechali
znajomi z którymi mieszkam, niedługo po nich karetka i
nagle się zrobiło całkiem sporo przestrzeni dookoła. Zaczęli mnie
rozbierać. Rozpięli kurtkę, rękawy, ściągnęli rękawice ze
złamanej ręki. Żeby całkowicie sciągnąć ze mnie kurtkę musieli ją
rozciąć w kilku miejscach, wzdłuż rąk i korpusu. A najgorsze w
tym jest to, że po starciu z ulicą miała lekko wgnieconą metalową
wstawkę w łokciu i starty kołnierzyk na szerokości ok 5 cm, więc
bezproblemowo mógłbym w niej dalej jeździć, lecz lekarze
stwierdzili że dla mojego dobra nie będą mnie ruszać z ulicy
inaczej aniżeli na noszach. Po kurtce rozcięli koszulkę.
Następnie przyszła pora na kask. Ściągali go bardzo ostrożnie,
cały czas podtrzymując mi głowę, gdy tylko ściągnęli kask
całkowicie, od razu zapakowali mnie w kołnierz i na nosze. W
karetce podano mi tlen i cały czas kontrolowano ciśnienie itp.
Podczas rozmowy z sanitariuszem w karetce (który nota bene
też jeździ na moto) zapytał mnie czy straciłem przytomność,
odpowiedziałem mu że chyba nie. Zapytałem go dlaczego pyta o to,
on mi powiedział że gdy dostali zgłoszenie to powiedziano
im że motocyklista (znaczy sie ja) zginął na miejscu.
Odpowiedziałem mu że jak widzi nie jest ze mną tak
strasznie.
Gdy dojechaliśmy do szpitala
skierowano mnie na salę przyjęciową (tak jak u nas pogotowie) na
której ze złamaną ręką spędziłem czas do poniedziałku ok
godz 13-14.
W tym czasie, jeszcze w niedziele
"rozpakowałem się" z kołnierza. Po około godzinie bądź
dwóch leżenia zostałem wysłany na rentgen ręki, wieziono
mnie na łóżku nogami do przodu :D. Gdy przesiadałem się z
łóżka na krzesło dostałem takich zawrotów głowy, że
byłem bliski zwrócenia obiadu i utraty przytomności.
Ból jaki odczuwałem był niedoopisania, a nie był jeszcze
najgorszy tego dnia. Po rentgenie wróciłem na
"swoją" salę i tam czekałem co stanie się dalej,a dalej
po kolejnych dwóch godzinach oczekiwania przyszła
pielęgniarka, podała mi morfine i za kilkanaście minut przyszła
druga pielęgniarka (170 cm i ok 120 kg) i zaczęło się. Jedna
pielęgniarka stanęłą z jednej strony łóżka, druga z
drugiej. Jedna złapała za przedramie zaraz przy łokciu a druga
przy nadgarstku i ... naciągały. Przeszywający ból w całej
ręce, krzyki i przekleństwa ale jednocześnie uśmiech na twarzy
(działanie morfiny najprawdopodbniej). Uczucie jakie
doświadczyłem - przemieszczające się kości - nie polecam nikomu.
Z bólu kilka minut później zwymiotowałem. W nocy
nie mogłem spać z bólu, leżałem pod kroplówką całą
noc.
Dopiero w poniedziałek przeniesiono mnie na
normalną sale, a operację przeprowadzono we wtorek. Ale o tym w
kolejnej części, bo teraz czas na kolacje :D.
Komentarze : 12
Wiem, że to zły pomysł, ale przeważnie po jakims dobrym paciaku pomagała mi nasza POLSKA czysta. Nie wiem jak kopie morfina, ale po po dobrym trunku czucie zanikało. Nie polecam tej metody, ale pomaga.
ałaa ;/ chociaż dobrze ze tylko ręka. co prawda moja mama pracuje w służbie zdrowia ale nie chciałabym do niej trafić na oddział ;/
mala25
Michalinski, ja w drodze do szpitala dostałem solidną dawkę ketonalu (na tyle solidną, że nie odczuwałem ostrego bólu, jedynie tępe szarpnięcia kiedy jechaliśmy po nierównej drodze). w szpitalu kroplówka z poltramu (z tego co mi wiadomo jeden z silniejszych, (o ile nie najsilniejszy) nienarkotycznych środków przeciwbólowych).
przez 24h po operacji nogi ból był duży, ale nie na tyle, żeby prosić o narkotyki. za to dwa łóżka dalej położyli chłopaka 4 dni po mnie (też po wypadku motocyklowym-połamany piszczel), któremu po zabiegu aplikowali jakiś mocny narkotyk (dawka 4 razy dziennie, spał jak niemowlę). i wszystko w standardowym polskim szpitalu
Fajnie, że trafiłeś na ludzi, którzy znali się na 'jakiejś tam' pomocy przedmedycznej, u nas to z tym nadal krucho. A w polskim szpitalu by pewnie Ci panadol dali a nie morfine haha ;P
kiedy to było? i teraz jesteś full zdrowy, możesz śmigać, czy jeszcze dochodzisz do siebie?
Niezły tekst, a to z kolacją to już całkiem pozytywnie milo było czytać. :)
aż mi się przypomniała moja praca maturalna "kabarety z czasów PRL'u" i skecz kabaretu "TEY" o służbie zdrowia "mamusiu.... jak tu pięknie..." Tomek krzyczący te słowa podczas nastawiania...
nawet nie chce sobie wyobrażać jaki to był ból oraz uczucie tego wszystkiego a zwłaszcza przemieszczających się kości. Mnie musieliby związać i zakneblować bo bym rozniosła cały budynek :P
Smacznego Tomuś ;)
bandziorro >>> przeczytaj wczesniejszywpis, bo to nei polska służba zdrowia ;]
Qrwa, Polska służba zdrowia. Dobrze, ze ci pobiła jeszcze ręki nie przestawila. Skandal!
LOL, no to ładnie... Mi też kiedyś podali morfinę w szpitalu - jazda jakich mało... Takiego prania mózgu w życiu nie przeżyłem. Czekam na dalszy ciąg historii ;)
Ja się rozczytałem, ale kolajcja zwyciężyła :D
Archiwum
Kategorie
- Ekstremalnie (8)
- Emigranci (1)
- Na wesoło (656)
- O moim motocyklu (1)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (10)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)